9 lut 2020

"I jeszcze jedno...", J. Clarkson.

Kiedy uprę się na jakąś serię, bardzo chcę ją poznać. Dokupuję więc kolejne części, zazwyczaj z drugiej ręki. Zazwyczaj też jest tak, że serię zaczynam nie od tego tomu który powinien wszystko otwierać. Kiedy zaczynałam znajomość z Harrym Hole, poznałam go w "Pierwszym śniegu", a to był już siódmy tom. Z Jeremym Clarksonem było całkiem źle, bo pierwszym tomem jaki przeczytałam był ten który wydano jaki ostatni.

Dzielnie jednak nadrabiam i wczoraj skończyłam czytać drugi zbiór felietonów znanego prezentera.


By nie było nudno, wynotowałam co zabawniejsze (według mnie) fragmenty. Może i jest tego mało, ale też mam wrażenie, że Clarkson się rozkręca. Ten zbiór obejmuje okres od 11 stycznia 2004 do 18 grudnia 2005r, więc szczęśliwi Brytyjczycy nie myśleli o czymś takim jak Brexit, a Clarkson kupił sobie jakiś domek nad morzem i twierdził, że "większość czasu spędza odbierając dzieci z imprez u rówieśników. Zupełnie tak jak wy".

Niedawno podszedł do mnie pewien facet i powiedział, że naprawdę nie podoba mu się to, co wyczyniam w telewizji i że jeszcze nigdy nie zrobiłem dobrego programu, że jego żona nie wpuściłaby mnie do domu, że zerwał prenumeratę "Sunday Timesa' właśnie ze względu na mnie, i że powinienem w końcu dorosnąć.
 - Mimo to - powiedział - tak na wszelki wypadek wezmę pański autograf.

Owszem, wiem jak skracać trawę - powinienem używać tych wełnianych odkurzaczy znanych w kręgach rolniczych jako stada owiec - ale jak na litość boską zapewnia się owadom ciepło?

Jestem teraz sztucznym hipsterem.

Pogoń za marką osiągnęła już takie stadium, że w ogóle nie liczy się sam produkt. Ważne jest tylko logo. Można obecnie skorzystać z oferty rozpinanych swetrów z logo JCB i wyskoczyć do sklepu monopolowego po wódkę Kałasznikow - celny strzał w głowę gwarantowany. Ile jeszcze czasu upłynie zanim Cadbury zwiąże się z romansami, a Louis Vuitton z przemysłem samochodowym?

Nie mogę jednak znieść ludzi, których hobby polega wyłącznie na tym, by hałasować. Mówię tu o nawiedzonych motocyklistach, którzy w pogodne niedziele zjeżdżają się na wieś, by tam wytwarzać tyle hałasu, ile wlezie. Pewnego dnia uciszę to towarzystwo rozpinając w poprzek drogi drut do cięcia sera.

Jestem nikim - tak twierdzi moja ekskluzywna karta kredytowa.


A wy co czytacie?

5 komentarzy:

  1. Ja męczę Mroza wramach wyzwania a dla odstresowania czytam Przeminęło z wiatrem.. na przemian i podczytuje sobie baśnie węgierskie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też nie mogę znieść tych hałaśliwych motocykli i innych maszyn, to nie na moje nerwy!

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię jak przy książce można się pośmiać :) Ja teraz czytam "Nic o mnie nie wiesz"

    OdpowiedzUsuń
  4. Mój stosik książek do przeczytania rośnie, a ja nie potrafię się zmobilizować. Kiedyś przypadkiem trafiłam na jedną serię,która znakowała kryminały. Też miałam ambicję, by przeczytać je wszystkie. Dlatego jestem pełna podziwu, że chociaż nie zaczynasz od pierwszej książki, to poznajesz je wszystkie w obrębie serii. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń