Z braku czasu czytanie "Słowika" idzie mi dość słabo. Naprawdę, staram się wprowadzić w życie rytuał (ależ brzydkie słowo) czytania choćby kwadrans przed snem, ale kiedy widzę kołdrę i poduszkę mam ochotę tylko na spanie.
Faktem jednak jest, że udało mi się dobrnąć do 123 strony. I w tej historii swoje życie wiedzie jedna z bardziej irytujących bohaterek jakie kiedykolwiek miałam ochotę poznać. Rzadko mam ochotę zamknąć książkę i ją odłożyć (odrzucić!), bo bohaterka, jej zachowania i wypowiedzi, sprawia, że tracę chęci na dalsze zapoznanie się z historią i jest to tylko i wyłącznie jej wina.
Mowa o Isabelle Rossignol i jej... Wszystkim. Jest narwana, pyskata, krnąbrna, buńczuczna, nierozważna, przemądrzała grrr, jest dla mnie po prostu okropna. Nie mogę jej zdzierżyć, choć potrafię sobie wytłumaczyć i zrozumieć poniekąd dlaczego taka jest. Ma jednak paskudny charakter, którego nie temperuje i najchętniej bym ją zatłukła. Mniejsza, mam teraz trochę czasu, poczytam, zobaczymy czy dalej będzie mnie tak wkurzała.
Ja również nienawidzę takich bohaterek.
OdpowiedzUsuńZnam to, czasami bohater książki czy filmu tak denerwuje, że nie można dotrwać do końca...
OdpowiedzUsuń