Facebook wyświetlił mi w dziale wspomnień post sprzed kilku lat, w którym to podobnie jak reszta ludzi zauważyłam, że spadł śnieg. Patrząc na to co za oknem śniegu teraz nie powinnam się spodziewać. Może jednak lepiej by było, bo moja jesienna chandra osiągnęła apogeum jakoś w tym tygodniu właśnie. Mimo, że mam do czytania dobrą, lubianą przeze mnie fantastykę, książka leży odłogiem. "To" też mnie trochę znudziło. Do pewnego momentu było fajnie, później, nie wiedzieć kiedy nawet, akcja jakoś przestała mi się zazębiać. Słucham dalej, bo dlaczego nie, dużo już nie zostało, ale na początku miałam z tego większą przyjemność.
Facebook przypomina mi też, że rok temu czekałam w kolejce do Maxa Czornyja. Jego książka, kupiona wtedy na targach, ciągle stoi nieprzeczytana i pokrywa się kurzem. Jak większość książek, które wtedy przywiozłam.
Z powodu tego, że dzisiejszy poranek trwał godzinę dłużej sięgnęłam po tą moją deskę ratunku, po "Jej wisienki" i poczułam nijakie zażenowania kilkunastoma pierwszymi stronami. Nie jestem przyzwyczajona do tak... Infantylnej literatury. Pewnie ją jednak przeczytam, bo sama chciałam.
W Rosji za to robią ciekawsze rzeczy niż ja. Na klatki filmu przenieśli "Tekst" od Glukhovsky'ego. Ciekawa jestem jak to wyszło, choć raczej mam marne szanse na poznanie tego obrazu. W ogóle nie jestem przekonana do takich ostatnimi czasy, bo wspólnie z Małżem oglądam serial na podstawie trylogii "Wayward Pines". W gruncie rzeczy serial sam w sobie fajny, drugi sezon znacznie odbiega od książki... Choć w zasadzie nie, tego w książce w ogóle nie było, bo dzięki drobnym zmianom w fabule można było dalej pociągnąć akcję i dokręcać drugi sezon. Ja, jako zwolenniczka tego, że zazwyczaj 'książka jest lepsza' trochę kręcę nosem.
Jeśli już mowa o filmach Małż zaszalał i kupił trzy części Harry'ego Potter'a wydane na płytach blu ray z dodatkową płytą dvd na której są różne materiały takie jak usunięte sceny, wywiady z reżyserem czy scenarzystą. Tak, trochę to śmieszne, że mając trzydziechę na karku, siedzę przed telewizorem z rozdziawioną paszczą i oglądam materiał o tym jak to wszystko się zaczęło. W ogóle to takie zabawne, bo kiedy miało się te naście lat i nie miało zarobków wiedzę o Harrym gromadziło się głównie z gazet typu "Bravo" czy dodatków w jakiś innych pismach. Pamiętam, kiedyś w "Gali" czy w "Vivie", była cała dodatkowa wkładka, z dużymi portretowymi zdjęciami np. Lucjusza. Szanowało się to, a wycinki zbierało. Teraz kiedy człowiek ma już własne źródło utrzymania wystarczy iść do sieciówki by kupić ciuchy z godłem Gryfonów czy skarpetki z logo serii. Tylko, że teraz to już jednak nie ma takiego jakiegoś uroku. Choć to niewątpliwie miłe i satysfakcjonujące, że można. Film w dobrej jakości też ogląda się o wiele przyjemniej.
Facebook to teraz przypomina o wszystkim - nie długo będzie przypominał aby ludzie głowę ze sobą zabierali xD Swoja drogą jest inna strona medalu - czasem fajnie jak coś lub ktoś o czymś przypomni :)
OdpowiedzUsuńOdnośnie HP - nie jestem fanką ale według mnie nie ma nic śmiesznego jeśli ktoś bez względu na wiek, ba nawet jak już dawno przekracza wiek "preferowany" czerpie z czegoś radość, przyjemność, pasję... ludzie zapominają czym jest radosć z małych rzeczy - takich drobnych, można by pomyślec banalów.. a one tak na prawdę mają wielką moc i są cenne. Według mnie to nie jest śmieszne a jeśli jest to ze mnie trzeba się śmiać i drwić bo od najmłodszych lat poza klasyką kocham mity, baśnie, legendy, podania i nadal je czytam.. czytam i sprawiają mi one przyjemność.
Piszesz o uroku - może jego nie czujesz bo to już to znasz i ogólnie się przejadło ale jakaś ciekawość jest, jest ta ciekawość i mniejsza bądź większa przyjemność... teraz kiedy technologia i komputery tak bardzo ruszyły do przodu pewne triki będą śmieszyć.... sama uśmiałam się jak kilka lat temu ponownie zobaczyłam w telewizji "Zaginiony świat" - serial który lubiłam ogladać za dzieciaka ;)
Nie należycie do wyjątków, u nas na okrągło oglądamy powtórki H.Pottera, Władcy Pierścieni i Hobbita, a mąż dodatkowo Stawkę z Mikulskim, niektóre kwestie znam na pamięć:-)
OdpowiedzUsuń