Anna Karenina - młoda kobieta, żona i matka. Tęskni za miłością i uznaniem swego męża Aleksieja.
Aleksiej Karenin - starszy od swej żony o 20 lat. Ojciec Sierioży, ich wspólnego dziecka. Światły, mądry i odpowiedzialny człowiek. Trochę przedmiotowo traktuję Annę.
Aleksiej Wroński - kochanek Anny, ojciec jej córeczki, bogaty hrabia. Zawadiaka, ale jednocześnie miły i wykształcony. Kocha Annę do szaleństwa.
Tak w skrócie można by przedstawić bohaterów "Anny Kareniny" Lwa Tołstoja.
W gruncie rzeczy to jednak duże uproszczenie. Nim ktoś powie, że wylewam wiadro pomyj na klasykę, powiem na swoje usprawiedliwienie, że to ładna historia. Na początku dziwiłam się ciągle, że to właśnie "Anna Karenina", bo bohaterka i cały jej uczuciowy problem był jak dla mnie w cieniu. Wydawało mi się, że więcej czasu poświęcono Kitty i Lewinowi, a nie Annie i Wrońskiemu. Nie wiem dlaczego byłam przekonana, że to romans. To jest historia o miłości. Dziwnej i trudnej do zaakceptowania. Ale czy romans? Cóż, w tamtych czasach może tak. Dziwne to były czasy kiedy kobiety wychodziły za mężczyzn, których praktycznie nie znały. On się oświadczał, a ona lub jej rodzice się zgadzali. Lub nie.
Dziwna jest Anna. Dziwny Karenin. Karenin, który ciągle wybacza (no, przynajmniej do momentu do którego dosłuchałam), dziwny jest stosunek ludzi do wszystkiego. Anna jest potępiana, Karenin jest za plecami trochę wyśmiewany, a Wroński jest najwyraźniej w porządku.
Kiedy pomyślałam, że napiszę tą notkę chciałam trochę obśmiać ten trójkąt. Bo Karenin najpierw nie chce dać rozwodu, choć Anna mówi mu wprost, że ma kochanka. Wroński uganiał się za nią jawnie, a ona mdlała na wyścigach kiedy myślała, że kochankowi stało się coś złego. Karenin nie mówił nic nawet wtedy kiedy dowiedział się, że jego żona będzie miała dziecko z innym. Było to dla mnie drażniące i idiotyczne. Kiedy Anna prawie umiera w połogu po porodzie córki Wrońskiego, Karenin, nadal ten dobry i szlachetny Karenin, wybacza jej. Ona z biegiem czasu zdrowieje, zabiera córkę i wyjeżdża z Wrońskim za granicę, zostawiając na miejscu (wciąż) męża i synka.
Im dalej jednak słuchałam tym smutniejsza ta historia się wydaje. Anna zaczyna żałować, Wroński dowiaduje się, że pani Karenin choć piękna potrafi być też męcząca i denerwująca. Ma wady. On chce wolności i swobody, a ją, o której mówi 'żona' dosięga codzienność i ludzie, którzy oceniają ją inaczej niż jego. Gorzej. Anna tęskni za synem, który mieszka z Kareninem. Córeczka nie wzbudza w niej tak gorących uczuć jak Sierioża.
Oczywiście na tym trójkącie nie opiera się cała książka. Są też inni bohaterowie, którzy wzbudzają o wiele większą sympatię. Lewin. Mieszkający na wsi i czujący się tam najlepiej. Pomimo początkowego niepowodzenia dopina swego i żeni się z Kitty. Docierają się przez jakiś czas i jak każde małżeństwo przeżywają lepsze i gorsze chwile. Tołstoj dobrze opisał też chłopstwo i wyższe sfery. Z chłopami styka się Lewin i chce reformować wieś. Od arystokracji największe baty zbiera Anna. Przed swym romansem uwielbiana, po wyjeździe z Wrońskim potępiana. Dwie przeciwstawne sobie siły. Są też państwo Obłońscy, na pozór, idealne małżeństwo z grupką szczęśliwych dzieci. On jednak ją zdradza, a ona znosi to godnie i trwa u jego boku.
Jest to też bardzo trudna książka do słuchania. Zazwyczaj nie sprawia mi to problemu, ale kiedy coś mnie rozproszy muszę cofnąć fragment i przesłuchać ponownie, by wszystko rozumieć i nadążać. Mam audiobooka z Gazety Wyborczej, gdzie Annę Kareninę czyta Anna Polony. Czyta wspaniale, niezwykle wyraźnie i z uczuciem, dobrze się tego słucha, należy się jednak odpowiednio skupić.
Jeśli ktoś by się obawiał, bo klasyka, bo Tołstoj, bo stare i ble, to nie ma się czego bać. "Anna Karenina" jest ciekawsza i bardziej strawna od "Wojny i pokoju", którą to książkę porzuciłam, bo nie dałam rady kolejnemu opisowi czasu wojny. Były przeraźliwie nudne i ciągnęły się w nieskończoność.
Z klasyką tak własnie bywa, niby powinniśmy poznać, bo to kanon itd. ale jak przebrnąć przez przestarzały język i nudne opisy?
OdpowiedzUsuńJa poddałam się przy Starej Baśni, za Stasiem i Nel też nie przepadałam...
Bo na klasykę trzeba mieć nastrój i chcieć ją poznać :) Ponadto jak już zaczynamy czytać to z każdą książką jest lżej... podobnie jest z Sienkiewiczem - pamiętam jak pierwszych 50 stron "krzyżaków" było dla mnie męczarnią a kiedy wciągnełam się przeczytałam w 4-5 dni :)
UsuńJakoś nie potrafię się przekonać do klasyki. Może kiedyś.
OdpowiedzUsuńLubię klasykę, przekazuje ważne treści.
OdpowiedzUsuńJuż dawno chciałam przeczytać tę książkę, ale za klasykę zawsze jakoś ciężej mi się zabrać, muszę ją nadrobić!
OdpowiedzUsuń