I proszę bardzo. Jakby wiedział.
Duża czcionka i duże marginesy.
Jasna, pogodna okładka.
I bum! Romantyczny thriller jeśli wierzyć "Le Figaro Magazine".
Jest to książka w którą bardzo trudno uwierzyć. Niesamowite sploty wydarzeń i bohaterowie, którzy sprawiają wrażenie jakby urwali się z choinki. Pogmatwanie z poplątaniem.
Jonathan - kucharz. Madeline - kwiaciarka. San Francisco. Paryż. Wpadają na siebie na lotnisku Kennedy'ego i przypadkiem zamieniają się telefonami. Kiedy zyskują tego świadomość są już zbyt daleko od siebie. I tu zaczynają się prawdziwe cyrki. Oboje zaczynają grzebać w telefonach i internecie dzięki czemu znajdują rzeczy, które teoretycznie nie powinny ich interesować. A zainteresują.
Jakoś nie przemawia do mnie fakt, że paryska kwiaciarka, kilka lat wstecz była twardą policjantką z Manchesteru, która usiłowała popełnić samobójstwo ze względu na niepowodzenie w sprawie nijakiej Alice Dixon. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności Jonathan okazuje się być tym, który ostatni widział Alice i w dodatku widział ją żywą, po tym już jak na posterunek dostarczono jej wyrwane z piersi serce. Bohaterowie na własną rękę wznawiają śledztwo nie wiedząc jakie pociągnie to za sobą konsekwencje. Po drodze rozwiązują prywatne problemy. Jonathan dowiaduje się też, że jego była żona jest morderczynią (i co? I nic.) W całą sprawę zamieszany jest też pewien szef mafii i policja z U.S.A.
Brzmi to niemożliwie i takie też jest. Jeśli jednak czytelnik przeboleje wszelakie wybryki wyobraźni autora dostanie całkiem dobrą, choć momentami jak dla mnie minimalnie kulejącą historię. Bo jak można kogoś ot, tak sobie, zabić? Jak można tak nagle z godziny na godzinę przestawić swoje życie na inne tory? Tak, wiem. Tylko mnie to dziwi i to dlatego, że sama sobie tego nie wyobrażam.
Rozdźwięk między okładką, a treścią książki jest ogromny. Próżno szukać tu subtelnej i delikatnej kobiety z parasolką, no może przez kilkadziesiąt początkowych stron.
Nie jest to jednak ani dobry thriller, ani dobry romans, ani też dobra książka obyczajowa. Jest to dziwny miks tego wszystkiego, który można spokojnie przeczytać, aczkolwiek lepiej nie stawiać tej pozycji zbyt wysokiej poprzeczki.
Książka w podróży najlepszym przyjacielem. |
Z tego wszystkiego najbardziej podobał mi się cytat umieszczony na początku jednego z rozdziałów.
Nie wiem, dokąd mnie los prowadzi, ale lepiej mi się idzie, gdy trzymam cię za rękę.
Alfred De Musset
A gdzie w tym wszystkim telefon do anioła?
OdpowiedzUsuńJakoś fabuła mnie nie zachęca...
Książki tego autora przede mną :)
OdpowiedzUsuń