Włączyłam dziś w końcu laptopa i weszłam na stronę bloga by pozamiatać pajęczyny.
I nie chodzi tu o to, że zajęłam się trochę bardziej sobą (bo 62 kg przy wzroście 150 cm to krztynę za dużo i wyglądam jakbym była w ciąży), że pełnia lata i gorąco, że ogólnie i tak mało czytam.
Chodzi o to, że nie chcę.
Zastanawiałam się nad tym ostatnio i uznałam, że nie mam sił za wszystkim gonić, za tymi książkami. Ten rynek, wydawnictwa, booktuberzy, blogerzy i bookstagramerzy... Wszystko to mnie zawiodło. Jeśli nie reklamuje się jakiś dennych książek jako super-mega-bestsellery to wydaje się książki z błędami. Z takimi, że głowa mała! Bo jak można wydać z błędem jubileuszową edycję Harry'ego Potter'a? Jak można wkleić zły fragment piosenki Tiary Przydziału w książce, która była niczym innym jak łatwą kasą? I co zabolało mnie jeszcze bardziej - te wszystkie polecajki. Wszędzie. Nikt nie pisnął, że edycje domów, które trzymali w dłoniach, którym robili zdjęcia, są z tym błędem. Oj kupujcie, a damy wam plakat, damy wam przypinki... Oj kupujcie. Co mi po dodruku? Liczy się pierwsze wydanie.
"Dublerka" od tego kwartetu autorek też miała być niesamowita, a tymczasem nie mogę się zmobilizować by ją skończyć. Mam wrażenie, że straciłam zbyt wiele czasu na jakieś książki, które dzięki reklamie, zyskały na popularności. Nie przypominam sobie bym trafiła ostatnimi czasy na pozycję, którą chciałabym przeczytać jeszcze raz, i ponownie i jeszcze raz. Może była to ta "Księgarenka w Big Stone Gap", ale trafiłam na nią zupełnym przypadkiem i raczej ona nie ma nic wspólnego z popularnością. Jej średnia składa się ze 174 ocen, nie jest to więc jakoś bardzo dużo. "Red, White i Royal Blue" ma ich blisko 650.
Nie wiem, czuję się bardzo zniechęcona i zdemotywowana.
21 sie 2020
Zniechęcona.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ja mam podobnie z filmami, zaczynamy oglądać kolejny film i kolejny i tak ze 3 w jeden wieczór przerywamy, bo czasu szkoda.
OdpowiedzUsuńCiekawe produkcje to teraz białe kruki...
Zawsze można nieco zwolnić. Wydaje mi się, że takie zmęczenie jest rzeczą naturalną i w końcu się przytrafia. Na pewno nie można się zmuszać do tego, aby koniecznie czytać, koniecznie pisać, koniecznie komentować, jeżeli nie ma się na to ochoty. Blogosfera bywa rozczarowująca, ale ma też swoje naprawdę duże plusy.
OdpowiedzUsuńLiczę, że powróci Ci entuzjazm, a przede wszystkim natrafisz na więcej satysfakcjonujących książek, które doceniane są też przez ogół :)
Mnie też ostatnio dopadło takie zmęczenie. Czasem warto zrobić przerwę ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny wpis! Z podsumowania Harrego śmieje się cały czas, o jak bardzo w punkt! A co do zniechęcenia, to wakacje zawsze są takim czasem. Po prostu nic się nie chce i ja doskonale Cię rozumiem.. Jednak mam dla Ciebie dziewczynko jedną cudowną wiadomość.. Niedługo jesień a to oznacza długie wieczory które aż się proszą aby sięgnąć po książkę!
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego!
Mnie ostatnio brak na wszystko siły
OdpowiedzUsuńWidzę, że ten problem spotyka coraz większą ilość osób. Chyba za dużo jesteśmy bombardowani przez internet wszystkimi nowościami,chcemy dorównać innym a okazuje się że to nie nasza bajka. Czasem nowe nie znaczy lepsze. Mam nadzieję, że Twoje gorze dni miną.
OdpowiedzUsuń