Praca trwa. Co prawda z pracy wyleciało wczoraj pięć osób ze względu na koronawirusowe oszczędności, ale reszta zespołu nadal ma co robić. Zaczyna to wyglądać poważnie.
W moim poprzednim zakładzie piastowałam stanowisko dziewiarza. Było też jakieś trzydzieści szwaczek. Czasy aktualnie trudne, nie do końca wiem co tam się teraz dzieje, no ale teoretycznie czapki potrzebne na głowę zawsze. Mniejsza. Na fb mignęła mi reklamka informująca, że tenże zakład zaczął produkcję i sprzedaż maseczek. Maseczki są z bawełny, z jakimś tam filtrem o "odpowiedniej gęstości" (cokolwiek to znaczy).
No i tak sobie patrzę na te maseczki, wzory idealne na wiosnę. Jakieś tam pastelowe groszki czy linie, jakieś różyczki. Ewentualnie dla chłopca można sobie dobrać do czapki czy komina. W tukana i liście.
Pod postami odnośnie tych maseczek wywiązała się dyskusja. Bo cena za to wątpliwe cudo mała nie jest - 17zł + 10 filtrów. Ludzie więc życzliwie radzą by szyć maseczki do szpitali. Tam by się bardziej przydały. Z zakładowego konta odpisano, że szpitale przyjmują maseczki ze specjalnego materiału, a ten teraz trudno dostać. Sytuacja staje się tym bardziej zabawna, że inny zakład materiał dostał i z racji tego, że szyją dla szpitala właśnie, wynegocjowali nawet dość przyzwoitą cenę. Poza tym większość szpitali chyba bierze wszystko, nie mogą wybrzydzać.
Nie wiem czy się śmiać czy płakać. No ogólnie z racji tego, że już tam nie pracuję, to się trochę śmieję. Zwolniłam się stamtąd (z dwa lata temu), bo okazało się, że nie ma pieniędzy na wypłaty. Rozumiem więc decyzję o chwytaniu się brzytwy i produkowaniu designerskich, choć w gruncie rzeczy bezużytecznych maseczek. Tym bardziej, że pewnie znów jakiś remont czeka i to niekoniecznie w zakładzie pracy. A może trzeba mieć na fryzjera, czy na nową kieckę. Wypłaty poczekają.
Gdzieś tam na samym szarusieńkim końcu doczytałam, że do szpitali też oddają. Za darmo.
Takiej informacji oczekiwałabym na samym początku, wielkimi literami. Co prawda większość osób i tak by to pominęła, bo wiadomo, że najfajniej jest się poczepiać i powytykać, ale taki szary koniec dla tak wydawać by się mogło istotnej informacji? No cóż. Inne firmy lubią dbać o pozytywny PR.
O maseczkach i rękawicach czytam tak sprzeczne informacje, że trudno zachować obiektywny ogląd...ale czy jest sens szycia czegoś, co jest do niczego?
OdpowiedzUsuńChyba nie ma sensu nawet o to pytać.
UsuńMaseczki... można być nosicielem i człowiek nei wie a zaraża... ktoś może na Ciebie prychnąć i maseczka jednak zabzpiecza ale jeśli źle ją ściągniesz, nosiz za długo to sam sobie stwarzasz zagrożenie. I bądź tu mądrym
UsuńJedna z moich znajomych zajęła się szyciem maseczek dla szpitali. Mam nadzieję, że to rzeczywiście jest tak, że one trafią do lekarzy czy pielęgniarek i spełnią swoją funkcję.
OdpowiedzUsuń