6 wrz 2018

Brak ekscytacji (serial o Wiedźminie).

Chyba przedwczoraj w końcu gruchnęło wieścią o tym kto wcieli się w rolę Wiedźmina.

Ale, że kto? Ani nazwisko mi nic nie powiedziało, ani twarz.

Niestety (czy stety) jak większość Polaków przed oczami, kiedy myślę o zabójcy potworów mam nikogo innego jak poczciwego Michała Ż. I w gruncie rzeczy nie wiem czy to dobrze, że ktoś się za serial zabiera. Szczerze mówiąc jest mi to obojętne. Nie śledzę z zapartym tchem doniesień o tym na jakiej podstawie, z jaką obsadą i tak dalej. Wiem, że był Patrick Melrose. Gdzieś tam był i tyle. "Pod kopułą" też było. "Gra o tron" chyba nawet ciągle jest, może nie.

Chodzi mi o to, że nie lubię kiedy ktoś zaczyna majstrować przy historii, którą już znam z książki. Nie przepadam za adaptacjami, nie stoję pod kinem kiedy puszczają coś co jest związane z daną powieścią. Wiem, że takie podejścia raz są mniej, a raz bardziej udane. Taka "Carrie". Wersja z 1976 r. jest o wiele lepsza, jakby odpowiedniejsza. Tak, może efekty nie takie, może wszystko sztuczne. Z drugiej jednak strony "Carrie" z 2013 r. była zbyt ładna i lalkowata, jak dla mnie aktorka w ogóle nie nadawała się do tej roli.

Naprawdę, każde obejrzenie przeze mnie odcinka serialu czy filmu opartego na książce kończy się tak samo. Uparcie mi coś nie pasuje. Na przykład scena z "Harry'ego Potter'a i Insygniów Śmierci" kiedy Harry wychodzi z grupy uczniów i rzuca oskarżenia z stronę Snape'a. Albo to, że zaczęli tak ze środka i najpierw zekranizowali "Pierwszy śnieg". Dlaczego akurat tak? Wiem, że ktoś zapyta - a dlaczego nie?

Wracając jednak do początku i postaci Wiedźmina. To jedna z moich ulubionych postaci i za dzieciaka serial się oglądało. Pamiętam z niego tego parszywie zrobionego smoka z którego to mój mąż, kiedy wprowadziłam go w temat, nie mógł się naśmiać, bo w porównaniu z efektami jakie można było uzyskać był po prostu paskudny. Co do serialu, przygotowania, charakteryzacji i rekwizytów można mieć wiele do życzenia. Nie ma jednak co na nim wieszać ciągle psów, bo i czasy były inne, budżet zapewne nie oszałamiał, a Żebrowski był w jakimś TOP 10 aktorów w kraju. Czego więc chcieć więcej? Namieszają pewnie i choć opowieść o Geralcie i Ciri jest długa teraz stanie się jeszcze bardziej skomplikowana co nie znaczy, że lepsza i ciekawsza.

Nowym serialem jednak ekscytować się nie będę. Jaki On będzie taki będzie. Dla mnie najważniejszym Geraltem jest ten książkowy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz