17 mar 2020

"Krew na śniegu", J. Nesbo.

Kto tęskni za Harrym Hole jak ja - ręka w górę!

Nie ma to jak stary, kochany Harry. Nie dotyka mnie ten przesyt, tych złych, pijanych, poturbowanych przez życie chłopców bo tak wyszło, że nie poznałam ich więcej i Harry jest jedyny.

Ale Harry nie jest jedynym bohaterem którego do życia powołał Nesbo. W niedzielę poznałam nijakiego Olava, który na życie zarabia zabijaniem ludzi. Jest płatnym mordercą czy też likwidatorem, jak kto woli.

Nasz bohater pracuje dla Hoffmanna, kolesia który zajmuje się prostytucją i heroiną. Od niego dostaje kolejne zlecenie. Za pięciokrotnie wyższą stawkę ma zabić jego żonę.


Jest to króciutka książeczka, bo przeczytałam ją w kilka godzin. I nie mogę powiedzieć bym odnalazła się w takiej formie. Zwyczajnie - po prostu lubię jakieś dłuższe historie. Tutaj akcja zamyka się w kilku konkretnych wydarzeniach, kilku zdradach i rozmyślaniach bohatera (w zasadzie jak zwykle, ale to jakieś takie krótkie było). Olav wspomina swoją rodzinę, ale także i Marię, dziewczynę, którą wyciągnął z tarapatów i z którą powinien najzwyczajniej w świecie być. Ponieważ musi być tragicznie płatny zabójca zakochuje się w swojej ofierze, a ta... No cóż, działa z myślą o sobie.

W ogóle ta książka jest pełna pomyłek, bo Olav przez pomyłkę czy raczej niedoinformowanie zabija syna swego pracodawcy przez co raczej nie zyskuje jego sympatii. Zawiązuje pakt, który zamiast mu pomóc odnosi odwrotny skutek. Jego historia kończy się tragicznie, przez to, że wybiera złą kobietę. (Panowie strzeżcie się.)

Bardzo przygnębiająca historia.

Chciałam napisać, że "Krew na śniegu" mi się nie podobała. Kiedy jednak myślę nad uzasadnieniem tego zdania muszę przyznać, że to nie przez to iż Nesbo miał tu jakieś braki i beznadziejnie to wszystko wymyślił. Nie podobała mi się, bo źle się skończyła dla Olava, a choć jego fach nie wzbudzał mojego entuzjazmu i to nie mogło się skończyć inaczej to jednak gdzieś tam w głębi serca miałam nadzieję na takie paskudnie tandetne, dobre zakończenie. A to wszystko skończyło się tak fatalnie.




Zadanie na marzec odhaczone. Książa ze słowem związanym z naturą w tytule.

4 komentarze:

  1. Znowu wszystkiemu winna kobieta...ale nietypowe zakończenia to raczej plus:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Od tego autora mam jedną książkę już za sobą, ale czy po tę sięgnę to jeszcze muszę się zastanowić.

    OdpowiedzUsuń
  3. Twórczośc tego autora nie przypadła mi do gustu ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam i jakoś mnie nie zachwyciła, no ale może dlatego, że też tęskniłam za Harrym ;)

    OdpowiedzUsuń