8 kwi 2020

Historie dwóch kobiet.

Tak się złożyło, że czytając i słuchając ostatnio książek trafiłam na dwie kompletnie inne bohaterki. Dwie inne sytuacje.

Podobał mi się ten rozdźwięk między nimi. Myślałam sobie o jednej i drugiej. Jedna z nich w pewnym sensie trochę mnie bawiła, a druga budziła dość mieszane uczucia. Ta jedna była kreowana na bardzo konkretną, pewną siebie kobietę. Miała być taka zła, bardzo zła... Tak koszmarnie zła, że aż chce kogoś zabić w ramach zemsty. Ta druga jest zagubioną, zmęczoną, zrozpaczoną młodą matką, która nie może sobie poradzić z dzieckiem i tak trochę chyba z samą sobą.


Pierwsza bohaterka, ta do szczętu zła to "Dziewczyna zwana Jane Doe".  Dlaczego mnie bawiła? No cóż, akcja książki krąży wokół motywu zemsty i tego kim jest Jane. A jest ona jak sama wielokrotnie zauważa i podkreśla - socjopatką. Poznajemy historię z perspektywy osoby pierwszej, więc wiemy doskonale co o sobie myśli i mówi Jane. Bohaterka poświęca swój czas na zemstę. Jej celem staje się Steven, bucowaty, dwulicowy facet, który na sam skraj popchnął najlepszą przyjaciółkę Jane. Meg popełnia samobójstwo. Nasza bohaterka planuje słodką zemstę, tworzy sobie drugą tożsamość, podejmuje pracę w tym samym biurze co Steve, a robi to tylko po to by go zabić. Czekałam z utęsknieniem, aż w końcu to się stanie i nic z tego nie wyszło, niestety. Zemsta jednak się dopełnia, Jane osiąga spokój ducha i rozpoczyna nowy rozdział życia.

Druga z książek to jak przewijanie kasety wideo od tyłu. "Gdzie jest Mia" opowiada historię Estelle. Jak wspominałam, Estelle jest młodą matką, która bardzo martwi się o swoją córeczkę. Jest przewrażliwiona i wyczerpana. Zostawiona sama sobie traci nad wszystkim kontrolę, aż w końcu pewnego dnia odkrywa, że Mia jak i wszystko co było z nią związane znika z mieszkania. Estelle traci pamięć, a my śledzimy drogę jaką przebywa by odzyskać i siebie i swoją córkę. Bo czy to ona jest winna? Skąd krew? A rana postrzałowa? Gdzie jest Mia? Dlaczego Estelle skończyła w rozbitym w wąwozie samochodzie?

Jeśli bym miała zdecydować, która z książek była lepsza trudno by mi było wskazać. Jedna i druga miała swoje plusy jak i minusy. Zależy kto co lubi czytać. Jednych urzeknie historia zagubionej w sobie i w czasie Estelle walczącej o zdrowie i córkę. Drudzy będą kibicować Jane, która z zimną krwią planować będzie zemstę. Rozczaruje ich jednak to, że tej krwawej vendetty nie będzie. Mnie osobiście to bardzo zirytowało. Bo, och, ona taka zła, tak jej się podobają ślady jakie nóż zostawia na gardle Stevena... A może odetnie mu coś innego? A może, może...
W drugim przypadku wina leży po mojej stronie. Nie umiem się odnaleźć w bohaterce, ani też nawiązać z nią nici porozumienia. Śledziłam jej losy z ciekawością, ale fabuła nie zapierała tchu jak można by się spodziewać po tych okładkowych zapowiedziach.

Nie mogę powiedzieć, że polecam, ale nie mogę też powiedzieć, że to jakieś złe książki, które należy z dala omijać.

"Gdzie jest Mia" jest odhaczeniem punktu rocznego wyzwania. Występuje jako 'książka która była nieprzeczytana na twojej półce najdłużej'. Zabierałam się za nią już kilka lat aż wreszcie się stało i jest przeczytana.

5 komentarzy:

  1. W morzu literatury wydawanej teraz każdy coś znajdzie i to jest najlepsze, byle kasy wystarczyło i czasu na czytanie:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. "Dziewczynę zwaną Jane Doe" też planuję przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. To coś dla mnie. Będę na nie polować. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tytuły obu książek już zapisane. Kiedyś przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń