4 kwi 2020

"Dziewczyna bez skóry", M.P. Nordbo.

Jako tako audiobooki nigdy nie sprawiały mi problemu. Dobry lektor - fajnie się słucha. Dobra historia - wciąga. Zazwyczaj zawsze nadążałam za akcją i nigdy nie miałam tak, że nie wiem czego słucham. Aż do teraz, zdarzył się ten pierwszy raz.


Gdyby mnie ktoś zapytał jak na imię mają bohaterowie "Dziewczyny bez skóry", to potrafiłabym z siebie wycisnąć jedynie: Matthew? Ponieważ akcja dzieje się gdzieś na Grenlandii, w Nuuk, imiona są koszmarnie trudne do zapamiętania. Taka na przykład Tupaarnaq. O wiele lepiej zapamiętałam to, że dziewczyna miała wytatuowane prawie całe ciało i włosy zgolone do zera. Była jeszcze jedna bohaterka i o wiele lepiej zapamiętałam to, że w dzieciństwie bała się swego ojca i że fascynowały ją kamienie. Jej imię mi uciekło.

Wstyd się przyznać, ale przez jakiś czas na początku w ogóle nie mogłam załapać, że akcja dzieje się w czasie teraźniejszym i 40 lat do tyłu. Przez to za nic w świecie nie mogłam ogarnąć sensu wydarzeń. Nie do końca załapałam też zakończenie, choć mniej więcej wiem o co chodziło.

Jakiś koszmar.

Akcja książki rozbijała się o morderstwa, dość bestialskie, bo było wybebeszanie wnętrzności i odzieranie ze skóry. W przeszłości morderstwa były konsekwencją złego zachowania niezbyt miłych ojców, którzy gwałcili swoje córki. Swoje dzieci. A czym są w teraźniejszości? Czy zamrożona mumia naprawdę stanie się światową sensacją? Tego stara się dowiedzieć nasz bohater - Matthew Cave. Jest on dziennikarzem śledczym, ale jak dla mnie działa jakoś bez polotu...
Ciekawym wyborem jest umiejscowienie akcji. Lepiej chyba poczytać o Grenlandii niż doświadczać mało przyjaznych warunków atmosferycznych i klimatycznych na własnej skórze. Miło też jest dowiedzieć się nieco o kulturze tamtejszej ludności.

Ogólnie książka nie porywała i nie zachęciła mnie do poznania kolejnych części historii z dziennikarzem w roli głównej (bo jakimś dziwnym przypadkiem przesłuchałam jak przykazano pierwszy tom). Bohaterowie, głównie Matthew i Tupaarnaq wydawali się tacy jacyś mało realni i nie dali się polubić. Nie przepadam ze dziewczynami biegającymi ze strzelbą. A dziennikarz jest nijaki. Nie wyczułam w nim tej ciekawości, żądzy wiedzy. Akcja się toczyła, a on nie był takim dobrym, mocnym kołem zamachowym.
Może to przez zimno.

5 komentarzy:

  1. Dla mnie lektor to kluczowa sprawa, nawet na filmach...

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli nie porywa to odpuszcze

    OdpowiedzUsuń
  3. Okładka fajna, tytył niczego sobie, ale jak kiepskie to odpuszczę sobie

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeszcze nigdy nie słuchałam audiobooka. Wolę czytać, może właśnie dlatego, że obawiam się tego, że mogę nie nadążyć za akcją przy książce mówionej.
    Szkoda, że książka kiepska.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wolę wersję papierowa jednak ☺️

    OdpowiedzUsuń