15 sty 2020

Magia orientu, a popołudniowa herbatka.

Jotka pisała niedawno o tym co nazwała "naturą chomika". O kupowaniu i przetrzymywaniu przedmiotów mniej czy bardziej potrzebnych w codziennym życiu. Trzeba przyznać, że każdemu czasem się zdarza. Istnieje coś takiego jak 'przydasie', jak 'guilty pleasure' o czym lubi mawiać Anna Gacek w Trójce. Kupowanie mniej czy bardziej impulsywne...

Nie wiem czy to co kupiłam ostatnio jest mi mniej czy bardziej potrzebne, ale postanowiłam spróbować w końcu czegoś nowego.

Małż wiedziony również chęcią spróbowania czegoś nowego wyciągnął mnie ostatnio do jednej z kawiarni gdzie wybrałam z tamtejszego menu przepyszną herbatę z imbirem, cytryną i malinową konfiturą. Nie jestem zwolenniczką eksperymentów i zazwyczaj zadowalam się zwykłą czarną, słomkową, ale ta herbata była tak smaczna, że pomyślałam iż miło by było spróbować czegoś innego.

Ogólnie rzecz biorąc w świecie książkowych moli istnieje tradycja, która mówi, że książka najlepsza jest w połączeniu z kocykiem i herbatką. Nikt nigdy nie precyzuje z jaką herbatką, myślę więc, że w temacie panuje dowolność. Tak jak lubimy różną literaturę lubimy też różne herbaty jak i różne koce.

W poszukiwaniu nowego nabyłam więc herbatę kwitnącą. Z tego co wyczytałam są to liście herbaty, zielonej lub białej (rzadziej czarnej), zwinięte w kulkę, która skrywa w sobie kwiat lub kwiaty.

Zagotowałam wodę, wlałam do dzbanka i wrzuciłam w nią herbatę. Napar w smaku jest całkiem fajny, delikatnie pachnie i nie trzeba dosładzać. Kiedy zaschnięta kulka się rozwinęła zobaczyłam wewnątrz kwiaty nagietka i jaśminu. Taka kombinacja nazwana została "Magią orientu".



Idąc dalej tą ścieżką wybieramy się w sobotę do Poznania gdzie odbywał się będzie Festiwal Kawy i Czekolady. I nie tylko, bo herbaty też się tam znajdą.


__________________________________
Mam ochotę na więcej prywaty na blogu, nie tylko książkowej. Ostatnio coraz więcej rzeczy mnie gniecie i męczy, więc chyba będę sobie używać. Inaczej o książkach i nie tylko.

5 komentarzy:

  1. Jak ja bym się wybrała na taki festiwal. A impulsywnie też zdarza mi się kupować. Nawet piszę o tym pracę licencjacką :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naukowe podejście do tematu. Ale ogólnie takie kupowanie to nic dobrego, nie?

      Usuń
    2. Popieram Sibnę... to może być i będzie niezapomniana przygoda :)

      Usuń
  2. Oj, to zazdroszczę! Nie mogę teraz do Poznania...
    Zestaw książka, kocyk i herbatka jest najlepszy.
    Taką z imbirem i dodatkami też piłam, pyszna!
    Jak gniecie, to dawaj, ulży Ci bardzo:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdecydowanie połączenie książki, koca i herbaty należy d moich ulubionych:)

    OdpowiedzUsuń