19 paź 2018

Och nie, och nie, och nie...

Narzeka się na to, że do Wszystkich Świętych jeszcze trochę czasu, a w sklepach już gwiazdory z czekolady. Nie ta kolejność, to oczywiste. Miałam nadzieję, że na tym właśnie się skończy, bo cóż więcej, ale nie. Bo nie może tak być, bo rynek jest rynkiem i co zastaje typowy truteń na instagramie?

Powieści. Na. Święta.

Łiiihihihi... By zacząć się wczuwać.

Co za porażka.

Nie rozumiem po co skoro aktualnie Święta to tak naprawdę pośpiech, niesnaski rodzinne, logistyka na wysokim poziomie, praca praktycznie do ostatniej chwili i powiedzenie sobie, że "po Wigilii to już po Świętach"? Święta może mają dzieci. Może jeszcze czują tą (wątpliwą) magię. Może i wierzą w Mikołaja i jego renifery. Może inni ludzie nie są zbyt starymi, zgorzkniałymi trutniami dla których jako taki urok ma tylko choinka i spacer na pasterkę. Zabijanie karpia? Trauma. Wybieranie i kupowanie prezentów? Horror. Przepychanie się po ostatnią puszkę maku z bakaliami? Trening przetrwania. Ciekawe czy o tym wspomina się w tych książkach? Czy tam tylko wyobraźnia autorów umieszcza delikatnie prószący biały puch, który osiada na wszystkim i sprawia, że całe zło tego brzydkiego, oj jakże brzydkiego świata, zostaje przykryte? Że ludzie, którzy są w śmiesznych świątecznych swetrach odnajdują się nawzajem pod jemiołą? A może sobie pomagają, bo jest zima stulecia i oto ona, delikatna i eteryczna niczym elf, stoi obok samochodu i trzęsie się z zimna, bo zakopała się w jakieś paskudnej zaspie aż tu nagle zjawia się jakiś gwiazdkowy książę z łopatą, a może i nawet z łańcuchami? Pewnie idą gdzieś później, piją czekoladę z piankami i jest naprawdę miło i ciepło, nawet na sercu.

Proszę, dajcie sobie spokój.

Z fantastyki polecam serię Dragon Lance.

3 komentarze:

  1. Ja lubię przed świętami oglądać filmy w gwiazdkowych klimatach, nawet te oklepane. Okazuje się, że klimat świat można stworzyć samemu bez wysiłki, bez spinki, jak mawia młodzież, jedynie na biały puch nie mamy wpływu.
    W ubiegłym roku byliśmy u syna w Poznaniu, święta miały być składkowe, wspólnie z rodzicami narzeczonej. Pojechaliśmy dzień wcześniej, poszliśmy z młodymi na długi spacer po starówce, wstąpiliśmy na grzane wino, obejrzeliśmy wspólnie film, a następnego dnia przygotowaliśmy wigilię.
    Wszystko zależy od nas :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Idą Święta. Przyśpieszają kroku, teraz biegną. Są spocone, ale nadal nie zwalniają. Pędzą tak szybko, że wpadły w kalendarzową zaspę w listopadzie.
    Cholera - a to dopiero listopad! Buciki do kolan a śniegu do pasa.
    Biegną święta.
    Śmierdzieć potem w grudniu to grzech...
    Przepłukują usta pod jemiołą...
    Biały śnieg.
    Stoją - zatrzymują się święta w blasku świec, aby nacieszyć się ciszą ciemnego grudnia, bo od stycznia znowu przyjedzie im biec - do światła, jak ćma...

    OdpowiedzUsuń
  3. Za dużo tych Świąt.
    A przede wszystkim za wcześnie.
    Ale dobra książka jest dobra na wszystko.
    :-)

    OdpowiedzUsuń