28 wrz 2020

Jesiennie.

 O Święty Barnabo, faktycznie, zmieniono wygląd blogera.

Znów katuję Harry'ego Hole. Słucham audiobooka za audiobookiem. Takie tam bezpieczne słuchanie, bo przecież wiem, że te książki już mnie nie zawiodą. Ta seria książek jest jak dobra seria filmów. Zaprzyjaźniamy się z bohaterami, czujemy stratę kiedy oni odchodzą. Jednym życzymy źle, innym dobrze. Tak, wiem, że znów się rozczulam nad tym biednym, uzależnionym Harrym, ale cóż pocznę?

Jeśli ktoś chciał wiedzieć co robiłam - w ogólnym skrócie - nic. Nie przeczytałam nic ciekawego (nawet przez "Królestwo" od Nesbo nie mogę przebrnąć). Nie obejrzałam ciekawego filmu (codziennie odmóżdżanie się z Magdą Gessler). Słuchałam fajnej muzyki (Volbeat - Lola Montez zawsze poprawi mi nastrój) jeżdżąc rowerem czy to stacjonarnie czy jeszcze tak normalnie, kiedy było ciepło.

Przyjemnym wydarzeniem które ostatnio miało miejsce było spotkanie z Arkadym Pawłem Fiedlerem w tutejszym ośrodku kultury. Wyruszył on w podróż przez Afrykę samochodem elektrycznym, a jakiś czas wcześniej maluchem. Z tej wyprawy Małym Polskim Fiatem można znaleźć na yt reportaże za które odpowiedzialny jest Fiedler. Polecam kliknąć i obejrzeć. Poza tym to straszne ciacho ;)
W związku z tym chciałabym się wybrać do muzeum jego dziadka, bo do tej pory nie wiedziałam, że jest ono stosunkowo dość blisko, bo w Puszczykowie.

Zaczęła się jesień. Jest fajnie.