Kiedy już sięgam po jakąś książkę dla młodzieży to musi być o niej dość głośno. Przeczytałam niedawno trylogię opisującą historię Ruby i Jamesa. Przeczytałam kiedyś "Laristę", którą do tej pory wspominam źle i zawsze będę wspominała źle. Tak źle, że już nie pamiętam o czym tak naprawdę była, ale pamiętam, że była zła. Przeczytałam "Samotną gwiazdę", którą wspominam miło. Przeczytałam pewnie jeszcze kilkanaście innych mniej czy bardziej absorbujących, o których też już nie pamiętam.
Od kilku dni się jednak odmładzam.
O sadze "Zmierzchu" kiedyś też było głośno. Zaczęłam ją sobie przypominać za sprawą audiobooka, który czyta Anna Dereszowska. Jak każda szanująca się młoda dziewczyna te naście lat do tyłu też zachwycałam się historią niemożliwej miłości między wampirem Edwardem, a Bellą, zwyczajną śmiertelną dziewczyną, która zawitała do ponurego i wiecznie wilgotnego Forks.
Po tych latach muszę stwierdzić, że książki przetrwały próbę czasu i nadal wydaje mi się, że to najlepiej napisana historia dla nastoletniego czytelnika na jaką miałam okazję trafić. Jest odskocznia od rzeczywistości. Jest niesamowita historia miłosna. Jest trochę problemów na linii rodzic - nastolatek. Jest ogólnie sporo problemów do rozwiązania i dobre zakończenia. Dialogi są rozbudowane. Nie są to zwykłe, topornie proste zdania, które sprawiają wrażenie, że książkę napisało kilkuletnie dziecko. Oczywiście nie są to też zdania, które trafią do kanonu literatury, nie. Jest w nich jednak czasem jakiś sens i coś więcej. Są nawet opisy tego co dzieje się z bohaterami, ich mimiką, są wspominane ich odczucia. Teraz zdarza się, że książka składa się z dialogów, opisy uczuć bohaterów są skromne, a o tle dla wydarzeń często się zapomina, albo też zapodaje się bardzo okrojoną ich wersję. Nie chcę tu pisać o tym, że książka jest wspaniała, że nie ma żadnych wad i wszystko inne to gniot. Wielu innym pozycjom jednak sporo brakuje. Pewnie wielu lepszych też nie przeczytałam, ale cóż, to subiektywne odczucia co do literatury.
Po latach w zasadzie też zmieniłam podejście do bohaterów. Może i nie wzdychałam do Edka, ale wiadomo było, że to on musi być z Bellą, że to oni są sobie przeznaczeni i takie tam brednie. W gruncie rzeczy kiedy tak sobie słucham teraz audiobooka zaczęłam się zastanawiać co by było gdyby Bella wybrała Jacoba? Tak, wiem, zapewne nie mam nic lepszego do roboty jeśli zastanawiam się nad kwestią wyborów nieistniejących ludzi czy też stworzeń. Ale dlaczego nie? Może to byłoby lepsze? W gruncie rzeczy teraz jestem w tzw. 'team Jacob'. Jacob ciepły, mięciutki, ludzki. La Push też wydaje mi się lepszym wyborem niż sterylna willa w środku lasu. Lubię ciepło, lubię śmiech i siłę życiową u ludzi. Wąpierz choć z każdej strony idealny tą idealnością zaczął mnie razić i drażnić. Osobiście nie mogłabym żyć z kimś tak perfekcyjnym i do bólu idealnym. Lubię kiedy drugi człowiek ma wady, bo wiem, że mogę sobie pozwolić na swobodę i nie muszę się zastanawiać nad każdym krokiem. Obie strony są sobie w stanie wybaczyć i czuć się dobrze w swoim towarzystwie bez względu na mniejsze czy większe potknięcia.
Meyer rozwiązała miłosny trójkąt w sposób który sprawił, że wszyscy byli szczęśliwi i stali się jedną wielką, kochającą się rodziną.
A gdyby tak Bella wybrała Jacoba?
Nie czytałam książki, nie oglądałam filmu, bo to dla mnie fantastyka, a ja tego gatunku nie lubię. Myślę, że w jakimś momencie czytania, gdy opisana jest relacja między ludźmi, każdemu czytelnikowi przemyka przez głowę myśl "a co by było, gdyby dokonała innego wyboru". Wtedy mielibyśmy zupełnie inną historię. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńA ja jeszcze nie zaliczyłam, kiedyś fragment filmu widziałam i nawet mi się spodobał...ale wolałabym film, nie serial.
OdpowiedzUsuńAle, że "Zmierzch" i reszta? To filmy.
UsuńByć może coś pomyliłam, bo to nie mój gatunek...
UsuńMoże trafiłaś na "Pamiętniki wampirów", bo to akurat był serial.
UsuńPewnie tak, bo o wampirach było...
UsuńW sumie to nie saga, a po prostu cykl literacki. Saga ma bardziej konkretne znaczenie: mamy z nią do czynienia, gdy historia obejmuje więcej, niż jedno pokolenie. Możemy więc to słowo poprawnie użyć mówiąc np. o "Pieśni lodu i ognia" Martina. "Zmierzch" jest w ten sposób błędnie nazywany.
OdpowiedzUsuńJa niestety tej serii za dobrą serię dla nastolatków nie uważam. Naprawdę, są lepsze. Owszem, mam do tej książki pewną słabość - to był pierwszy przeczytany przeze mnie romans - ale jednak... jest dużo lepszych i bardziej wartościowych książek dla młodzieży. "Kroniki drugiego kręgu" Białołęckiej. "Marzyciel" Laini Taylor". Nawet "Zakazane życzenie" Khuorty wypada chyba lepiej. "Zmierzch" jest po prostu bardzo pusty. Jego bohaterowie są obdarci z charakterów, a sama fabuła... no nie ma sensu trochę. Szczególnie po pierwszym tomie, bo sam początek to po prostu ot taki niezbyt głęboki, ale zwykły romans.