25 lis 2018

Odwet oceanu - F. Schätzing.

Cóż jeszcze mogło się stać?

Dużo.




Można było do i tak już ciekawej i bardzo 'naukowej' fabuły dorzucić jeszcze science-fiction. Można było drogi bohaterów połączyć. Zgromadzić znane nam do tej pory jednostki na największym okręcie desantowym świata. Można było w to wpleść wojsko i wszędobylski rząd Stanów Zjednoczonych. Można było kibicować naukowcom i współczuć im kiedy tajemnicze Yrr znów atakowało. Można było znienawidzić Vanderbilta za machloje i Li za jej ciasny umysł, ślepotę i rządzę krwi.

Można też tak zwyczajnie polubić tę historię i odetchnąć kiedy skończyło się ją czytać. Można trochę inaczej patrzeć na otaczający nas świat. Na ciągły postęp, który w końcu odbywa się zawsze czyimś kosztem.

Frank Schätzing roztoczył jak dla mnie dość ponurą wizję przyszłości. Owszem, pewnie jakieś nieznane stworzenia nie zaczną przejmować nagle kontroli nad największymi mieszkańcami mórz i oceanów, ale kto wie czy tak właśnie nie musiałoby się stać, by my ludzie, w końcu się opamiętali. Każdy z bohaterów, czy to badacz inteligencji wielorybów Anawak, czy Johanson, który jest biologiem poruszał tu istotne kwestie. Kondycja wód i zwierząt w nich żyjących, rozwój techniki, dbałość o środowisko, wykorzystywanie surowców naturalnych, poszukiwanie innych inteligentnych stworzeń, zwykłe sumienie. Czy zawsze to co inne od nas jest złe? Czy moglibyśmy znieść myśl, że to my jesteśmy gatunkiem niższym? Czy to, że jesteśmy największym szkodnikiem tej planety może zostać usprawiedliwione i puszczone płazem?

W książce się udało. Ludzkość poniosła duże straty, ale została oszczędzona. Wróg, czy być może ktoś od nas po prostu lepszy i stanowiący o losie ziemi został na jakiś czas udobruchany.

Czy możemy z tej historii wyciągnąć jakiś morał?

Naprawdę - polecam każdemu. Bo każdy znajdzie coś dla siebie. Multum informacji. Wiele na codzień przemilczanych faktów (dla wrażliwych - pomińcie rozmowę Anawaka i Greywolfa o 'pracy' delfinów w armii. Dla fabuły nic wielkiego nie stracicie, a oszczędzicie sobie smutku i przykrości). Autor doskonale opisuje i stopniuje napięcie. Opis tsunami i rozpadanie się USS Independence LDH8 sprawiły, że z żalem rozstawało się z książką. Zespół naukowców który chce badać, poznawać i możliwie bezpiecznie nawiązać kontakt jako jedna frakcja, a z drugiej strony przedstawiciele rządu i wojska, którzy wszędzie widzą wrogów i możność ugrania dla siebie tego co najlepsze czyli możliwości władania światem. Tajemnice, które prowadzą do nieuniknionego konfliktu i tragedii z której żywi wyjdą tylko nieliczni.

Morał jest jeden. Tik-tak, czas ucieka. Powinniśmy bardziej dbać o nasz dom.

Nunavut - ojczyzna Anawaka


Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję serdecznie Wydawnictwu Dolnośląskiemu.



- Wiesz, Leon, co jest problemem naszych czasów? Ludzie tracą swoje znaczenie. Każdego można zastąpić. Nie ma już ideałów, a bez ideałów nie ma nic, co czyniłoby nas większymi, niż jesteśmy. Każdy rozpaczliwie szuka dowodu, że świat z nim jest troszeczkę lepszy niż bez niego.

2 komentarze:

  1. Obejrzałam film o niszczeniu Ziemi przez nas-ludzi, a odbywa się to nie żadnymi działaniami wojennymi, a codzienną produkcją żywności np.
    Podobno nasza planeta jest blisko stanu krytycznego...ponura to wizja dla przyszłych pokoleń, bo my jakoś jeszcze damy radę.
    Oznacza to, że wiele takich niby fantastycznych wizji staje się realiami.

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest coś dla mnie... czekam na wypłatę i pędzę do księgarni...

    OdpowiedzUsuń